uznali, że jestem gotowa do spasowania się z życiem. Wypuszczają mnie na szerokie wody, na których potwierdzi się lub nie, zasadność zastosowanej przez nich psychoterapii. I z tego, co wnoszę, są optymistyczni. Wierzą, że oddają życiu wyleczoną z okaleczeń, wydźwigniętą z załamania i podniesioną z solidnych fundamentów odrestaurowaną osobowość. Ta osobowość to ja. <br>Z tym że osobiście nie jestem ani tak pewna zupełnego sukcesu, ani tak optymistyczna. Zadawalam się umiarkowaną aprobatą dla zmian, które we mnie zaszły. Dzięki Opatrzności i lekarzom udało mi się raz jeszcze przezwyciężyć chorobę, ale atak jej był wyjątkowo silny, a walka bolesna i może stąd się