Typ tekstu: Książka
Autor: Miciński Bolesław
Tytuł: Podróże do piekieł
Rok wydania: 1994
Rok powstania: 1937
własny cień.
Jesienny blask złocił zeschły profil. Po lewej ręce była
ciemność, w błękitnych cieniach tonęła skroń i czerwieniały
obwódki powiek przymkniętych nad zgasłym okiem.
W kalekim spojrzeniu pole widzenia zwęziło się jak księżyc
w pierwszej kwadrze: w wąskim sierpie światła czerniły się
gałęzie i trzepotały żółte listki. Obojętny i osowiały mijał
dobrze znajome drzewa i domy. W mieszczańskich ogródkach bluszcz
wspinał się po ceglanych ścianach i w ciemnej
zieleni, stłumione rozrostem bluszczu, krwawiły się schnące
róże. Na grządkach dojrzewały dynie, dalie szamotały się
w spalonej trawie wydzierając z ziemi pękate korzenie
i słoneczniki przewieszały ciężkie głowy przez sztachety.
W okrągłych
własny cień.<br> Jesienny blask złocił zeschły profil. Po lewej ręce była<br>ciemność, w błękitnych cieniach tonęła skroń i czerwieniały<br>obwódki powiek przymkniętych nad zgasłym okiem.<br>W kalekim spojrzeniu pole widzenia zwęziło się jak księżyc<br>w pierwszej kwadrze: w wąskim sierpie światła czerniły się<br>gałęzie i trzepotały żółte listki. Obojętny i osowiały mijał<br>dobrze znajome drzewa i domy. W mieszczańskich ogródkach bluszcz<br>wspinał się po ceglanych ścianach i w ciemnej<br>zieleni, stłumione rozrostem bluszczu, krwawiły się schnące<br>róże. Na grządkach dojrzewały dynie, dalie szamotały się<br>w spalonej trawie wydzierając z ziemi pękate korzenie<br>i słoneczniki przewieszały ciężkie głowy przez sztachety.<br>W okrągłych
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego