Drzwi od strony stacyjki były uchylone, ale nie pchał się do środka, tylko grzecznie zapukał. A nuż obaj mężczyźni wyjdą do sieni zobaczyć, co to za pukanie... Ale nikt się nie ruszył. Zastukał mocniej, z wnętrza odezwał się chropowaty głos, bardzo niepochlebnie, a za nim wyjrzał dróżnik. Chłopiec lękał się ospowatych twarzy, wiedział, że to bzdura i że tak nie trzeba, bo każdemu jak nie to, to tamto życie na twarzy wypisuje, ale chyba to dlatego, że sam bał się ospy jak ognia. Ukłonił się dróżnikowi bardzo nisko, zginając się wpół.<br>- <foreign>A tiebie... czto?</> - zdumiał się dróżnik. - <foreign>Żiwot bolit?</><br>- <foreign>Niet. Ja