to młody księżyc ukazał się nad horyzontem.<br><br><br><br><br><br>Kiedy otworzył oczy, było już zupełnie jasno. Dwaj <br>mężczyźni, wziąwszy Awaru między siebie, <br>wyprowadzili go z budynku. Na rozległym tarasie stał <br>Wielki Brat w otoczeniu kilku ludzi. Spoglądali na góry. <br>Wiatr sprawił, że były odsłonięte, a niebo nad <br>nimi czyste. W przejrzystym powietrzu ostro rysował się <br>czarny stożek szczytu Suhmi. Przestał już dymić, za <br>to pluł ogniem.<br><br>Wielki Brat nie odwracając głowy przemówił:<br><br>- Spójrz, bracie Shanti, na tę górę, której <br>imię przyjęliśmy za swoje - podniósł dłoń <br>i wskazał ciemną piramidę, na której raz po raz <br>wykwitały postrzępione języki ognia. - Suhmi jest <br>pełna gniewu, tak