Typ tekstu: Książka
Autor: Jagiełło Michał
Tytuł: Wołanie w górach
Rok: 1999
doskonale. O godz. 14.45 Ryszard Drągowski, kierownik "Murowańca" (późniejszy szef Grupy Tatrzańskiej), zawiadomił Centralę, że na progu pod Zmarzłym Stawem uległa wypadkowi turystka. Wyjechaliśmy natychmiast w czwórkę. Ledwie zdołaliśmy wyjść z samochodu, już R. Drągowski podbiegł do M. Gajewskiego: "Dzwonili z dołu, na Kazalnicy wołają!"
W siąpiącym deszczu ruszyliśmy ostro nad Czarny Staw Gąsienicowy. Z daleka zobaczyliśmy Józefa Bobaka razem z taternikami znoszącego potłuczoną turystkę. Biegiem do samochodu. Szybka jazda. Szpital. Ponownie Centrala: stos lin, haków, płachty biwakowe i pochodnie, ktoś przyniósł bochenek chleba, ktoś pakował do plecaka zapasową koszulę, dyżurny "wisiał" bez przerwy przy telefonie, wydzwaniając do chłopaków.
O
doskonale. O godz. 14.45 Ryszard Drągowski, kierownik "Murowańca" (późniejszy szef Grupy Tatrzańskiej), zawiadomił Centralę, że na progu pod Zmarzłym Stawem uległa wypadkowi turystka. Wyjechaliśmy natychmiast w czwórkę. Ledwie zdołaliśmy wyjść z samochodu, już R. Drągowski podbiegł do M. Gajewskiego: "Dzwonili z dołu, na Kazalnicy wołają!"<br>W siąpiącym deszczu ruszyliśmy ostro nad Czarny Staw Gąsienicowy. Z daleka zobaczyliśmy Józefa Bobaka razem z taternikami znoszącego potłuczoną turystkę. Biegiem do samochodu. Szybka jazda. Szpital. Ponownie Centrala: stos lin, haków, płachty biwakowe i pochodnie, ktoś przyniósł bochenek chleba, ktoś pakował do plecaka zapasową koszulę, dyżurny "wisiał" bez przerwy przy telefonie, wydzwaniając do chłopaków.<br>O
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego