ścisłego kierownictwa Sojuszu, winą za kiepskie notowania lewicy Borowski obarczył jedynie tych kolegów z SLD, którzy nie zdecydowali się odejść z partii. Formacji, której niedawno sam przewodził, zarzucił "afery, arogancję, sitwy, układziki, lewą kasę". Ewentualną koalicję wyborczą z Sojuszem nazwał szmaciarstwem, a sam Sojusz - skansenem.<br>W rozmowie z "Gazetą Olsztyńską" oświadczył, że jednym z największych błędów SLD było złe stanowienie prawa, w wyniku czego powstawały legislacyjne knoty. Nie dodał, że legislacyjne knoty wychodziły z Sejmu, którego pracą kierował wówczas on sam. Na pytania zdziwionych dziennikarzy, skąd teraz taka krytyka Sojuszu, skoro przez tyle był jednym z liderów ugrupowania i siedział cicho