Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
bez radości. - Może tygodni.
- Będziemy go łapać, aż złapiemy - mruknęła niechętnie. - Wpadł pan w oko Ziętarskiemu, więc pewnie każe pana zostawić w ekipie. Ale czy długo to potrwa, to osobny problem.
- Długo - zapewnił. - Drzymalski nie da się łatwo i szybko namierzyć. Jeśli nie pracuje dla jakiegoś KGB i po prostu oszalał, to raczej on nas namierzy. A wtedy łatwiej mi będzie krzyknąć "Iza wiej!" niż "Niech pani porucznik wieje!". Można co prawda skrócić do "wiejcie, poruczniku", ale to pachnie Peerelem, a pani go chyba nie lubi.
Wzruszyła ramionami.
- Nie rozumiem. Jeśli to ma być sposób na zdobywanie sympatii współpracowników... I dlaczego
bez radości. - Może tygodni.<br>- Będziemy go łapać, aż złapiemy - mruknęła niechętnie. - Wpadł pan w oko Ziętarskiemu, więc pewnie każe pana zostawić w ekipie. Ale czy długo to potrwa, to osobny problem.<br>- Długo - zapewnił. - Drzymalski nie da się łatwo i szybko namierzyć. Jeśli nie pracuje dla jakiegoś KGB i po prostu oszalał, to raczej on nas namierzy. A wtedy łatwiej mi będzie krzyknąć "Iza wiej!" niż "Niech pani porucznik wieje!". Można co prawda skrócić do "wiejcie, poruczniku", ale to pachnie Peerelem, a pani go chyba nie lubi.<br>Wzruszyła ramionami.<br>- Nie rozumiem. Jeśli to ma być sposób na zdobywanie sympatii współpracowników... I dlaczego
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego