Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
dosyć ograniczony. Moje towarzystwo najwidoczniej mu dogadzało, mnie zaś schlebiało to, że traktuje mnie jak rówieśnika. Brat jego był tenorem w operze, dawał mu piętnaście rubli miesięcznie, ale utrzymywał z nim bardzo luźne stosunki.

"Bepom" nie przysparzał ojcu dochodu. Matka notowała skrupulatnie wszystkie wydatki i wprowadzała coraz to dalej idące oszczędności. Wpadła nawet w pewien hazard, w sklepach targowała się o każdą kopiejkę, wymawiała ojcu rozrzutność, wydzielała Aniucie masło, herbatę... Wreszcie postanowiła wziąć lokatora i podnajęła mój pokój. Odtąd sypiałem w gabinecie ojca na otomanie.

Lokator - młody i elegancki sędzia Grabar - był bardzo niekłopotliwy, gdyż cały dzień spędzał poza domem. Jego
dosyć ograniczony. Moje towarzystwo najwidoczniej mu dogadzało, mnie zaś schlebiało to, że traktuje mnie jak rówieśnika. Brat jego był tenorem w operze, dawał mu piętnaście rubli miesięcznie, ale utrzymywał z nim bardzo luźne stosunki.<br><br>"Bepom" nie przysparzał ojcu dochodu. Matka notowała skrupulatnie wszystkie wydatki i wprowadzała coraz to dalej idące oszczędności. Wpadła nawet w pewien hazard, w sklepach targowała się o każdą kopiejkę, wymawiała ojcu rozrzutność, wydzielała Aniucie masło, herbatę... Wreszcie postanowiła wziąć lokatora i podnajęła mój pokój. Odtąd sypiałem w gabinecie ojca na otomanie.<br><br>Lokator - młody i elegancki sędzia Grabar - był bardzo niekłopotliwy, gdyż cały dzień spędzał poza domem. Jego
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego