Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Kultura
Nr: 5(500)
Miejsce wydania: Paryż
Rok: 1989
ścianą budynku zakładowego.
Moje wizyty przypadły zatem na okres apatii. Listopad był pogodny, bezdeszczowy i bezwietrzny, świeciło chłodne słońce. Za pozwoleniem Sióstr wyprowadzałem Ritę na spacery w parku. Rozpoznawała we mnie swego egzorcystę? Nie byłem tego pewien, albowiem w jej osowiałości oderwanie od rzeczywistości miało istotnie charakter letargiczny.



Nie dostrzegała otaczających ;ją osób, zatracała także poczucie miejsca i czasu. A ja? Muszę otwarcie wyznać: na każde nowe spotkanie z nią czekałem z utęsknieniem. Było to trochę tak, jakbym podświadomie uwierzył, że te spacery, gdy słuchała mnie w milczeniu, były prawdziwymi egzorcyzmami, skuteczniejszymi od obrzędowych. Niekiedy, bardzo rzadko co prawda, spoglądała na
ścianą budynku zakładowego.<br> Moje wizyty przypadły zatem na okres apatii. Listopad był pogodny, bezdeszczowy i bezwietrzny, świeciło chłodne słońce. Za pozwoleniem Sióstr wyprowadzałem Ritę na spacery w parku. Rozpoznawała we mnie swego egzorcystę? Nie byłem tego pewien, albowiem w jej osowiałości oderwanie od rzeczywistości miało istotnie charakter letargiczny.<br><br>&lt;page nr=28&gt;<br><br> Nie dostrzegała otaczających ;ją osób, zatracała także poczucie miejsca i czasu. A ja? Muszę otwarcie wyznać: na każde nowe spotkanie z nią czekałem z utęsknieniem. Było to trochę tak, jakbym podświadomie uwierzył, że te spacery, gdy słuchała mnie w milczeniu, były prawdziwymi egzorcyzmami, skuteczniejszymi od obrzędowych. Niekiedy, bardzo rzadko co prawda, spoglądała na
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego