Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Sieniewicz
Tytuł: Czwarte niebo
Rok: 2003
ku jej twarzy i już miał powiedzieć jakieś zgrabne zdanko, nastawiając oczywiście wszystkie sensory na ful, gdy... zniknął "Cepelin", bez śladu rozpłynęli się ludzie, umilkł gwar pabu, światła wszystkie pogasły... Błękit...
Zygmunta wessało oko Ewy. Nie wpadł jej w oko, tylko wpadł jej do oka. Dosłownie. Tęczówka otwarła swą wilgotną otchłań. Zygmunt, wchłonięty przez gorącą, bezbrzeżną niebieskość, zaczął powoli opadać na dno źrenicy. Cisza, tylko gdzieś w oddali słychać było delikatny szum, podobny do tego, gdy się muszlę do ucha przykłada. Po chwili błękit zmienił się w niebieskość, by po niej przejść w ciemny granat zmieszany z fioletem, a wokół zaroiło
ku jej twarzy i już miał powiedzieć jakieś zgrabne zdanko, nastawiając oczywiście wszystkie sensory na ful, gdy... zniknął "Cepelin", bez śladu rozpłynęli się ludzie, umilkł gwar pabu, światła wszystkie pogasły... Błękit...<br>Zygmunta wessało oko Ewy. Nie wpadł jej w oko, tylko wpadł jej do oka. Dosłownie. Tęczówka otwarła swą wilgotną otchłań. Zygmunt, wchłonięty przez gorącą, bezbrzeżną niebieskość, zaczął powoli opadać na dno źrenicy. Cisza, tylko gdzieś w oddali słychać było delikatny szum, podobny do tego, gdy się muszlę do ucha przykłada. Po chwili błękit zmienił się w niebieskość, by po niej przejść w ciemny granat zmieszany z fioletem, a wokół zaroiło
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego