obok "arki" dziadoków, obok budek Rosińskiego, Świdzika, Przystupy, obok Rajdołka, kapliczki i sklepu Korbala. Tyle czasu patrzyło się na tych, których wieś wygnała, a miasto nie wzięło. Którym pracy nawalono za wiele i ponad siły. Którzy klepią na szosie kostkę "trylinkę" trzy razy w tygodniu z funduszu bezrobocia... Jak żyją otumanieni, jak się sterają pomału do zdry, na wątlutką powłokę doczesną, piją z rozpaczy, szukają ujścia w Rajdołku z dziewczyną za złotego, wznoszą kaplicę do Serca i boją się Justki Przystupy, która bije gdzie popadnie, w śledzionę czy w słabiznę, bez różnicy - Justce wszystko wolno, bo była w zakładzie i ma