gdy nikomu nie były już potrzebne, wybrały neutralny grunt, aby dalej od dworu, od kogoś, kto pilnie baczył i donosił. Po Wadkowskiej zostało nieco biżuterii, a pan Borowski wypłacił siostrom ordynarię krochmalnika w naturze, to jest wydał mąkę, kaszę, ziemniaki oraz kilka metrów materiału zdatnego na suknie i płaszcze. Materiał ów dostawał jako ekwiwalent za oddaną w powiecie wełnę, wyznaczoną w kontyngencie. Siostry Wadkowskiej wynajęły izbę u sołtysa. Miał duży dom, nosił się po "ślachecku", chadzając w długim, zapinanym na pętle surducie z olbrzymimi, skórzanymi guzami. Hodował troskliwie wąsy, na które, wedle plotek, zakładał nocą specjalny przyrząd, aby się zakręcały ku