Do Strzelina? Na moim wozie? <br>Proszący przybrali pozy jeszcze bardziej proszące. <br>- Ja, Filip Granciszek z Oławy, pleban od Matki Bożej Pocieszenia, dobry chrześcijanin i katolicki duchowny, mam wziąć na wóz Żyda? Kurwę? I włóczęgę? <br>Reynevan, Dorota Faber i rabbi Hiram ben Eliezer popatrzyli po sobie, a miny mieli nietęgie. <br>- Wsiadajcie - oznajmił wreszcie sucho ksiądz. - Toć na strasznego wyszedłbym ciula, gdybym was nie wziął. <br>* <br>Nie minęła godzina, gdy przed ciągnącym księżowski wóz bułanym wałachem zjawił się Belzebub, lśniący od rosy. A nieco później na gościńcu objawił się Urban Horn na swym karoszu. <br>- Pojadę z wami do Strzelina - oznajmił swobodnie. - Jeśli, naturalnie, nie