Typ tekstu: Książka
Autor: Uniłowski Zbigniew
Tytuł: Wspólny pokój
Rok wydania: 1976
Rok powstania: 1932
u siebie na tapczanie. Było mroczno i ciepło. Drzemałem. W pewnej chwili przyszła panna Leopard, położyła się obok mnie i leżeliśmy tak z pół godziny w strasznym zakłopotaniu. Nie mówiliśmy ani słowa. Nie widzieliśmy się od tamtego wieczora. Wreszcie znudziło mi się to leżenie, załatwiłem się z nią i jako oznakę wzruszenia włożyłem jej do torebki dwadzieścia złotych. Potem powiedziałem, żeby wyszła. Pieniądze wzięła, wyszła i tu właściwie kończy się cała historia. Potem starała się nawiązać dawne stosunki, ale unikałem jej jak zarazy. No, i unikam do tej pory. Po cóż więc mam dzwonić. Nie rób głupiej i zrozpaczonej miny, bo
u siebie na tapczanie. Było mroczno i ciepło. Drzemałem. W pewnej chwili przyszła panna Leopard, położyła się obok mnie i leżeliśmy tak z pół godziny w strasznym zakłopotaniu. Nie mówiliśmy ani słowa. Nie widzieliśmy się od tamtego wieczora. Wreszcie znudziło mi się to leżenie, załatwiłem się z nią i jako oznakę wzruszenia włożyłem jej do torebki dwadzieścia złotych. <page nr=107> Potem powiedziałem, żeby wyszła. Pieniądze wzięła, wyszła i tu właściwie kończy się cała historia. Potem starała się nawiązać dawne stosunki, ale unikałem jej jak zarazy. No, i unikam do tej pory. Po cóż więc mam dzwonić. Nie rób głupiej i zrozpaczonej miny, bo
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego