prawa, trzeba je jeszcze praktykować. <br>Dziennikarz holenderski poddał nas, dwoje Polaków w <name type="place">Bukareszcie</name>, prawdziwemu przesłuchaniu. - Jaki jest wasz stosunek do państwa? - zapytał. Zaczęliśmy mówić o historii, o długim braku własnej państwowości. Przerwał surowo: - Kiedy przyjmowano do <name type="place">Unii</name> Szwedów czy Austriaków, cieszyliśmy się, bo to są kraje stabilne, gdzie szanuje się państwo i prawo, jest porządek. A wy? Tu opowiedział nam o swojej przygodzie w <name type="place">Rosji</name>, gdzie był korespondentem. Kiedy jego rosyjska sekretarka dowiedziała się, że sam sobie jest szefem i nie musi redakcji przedstawiać żadnych rachunków, ucieszyła się: - To się pan wzbogaci! Usiłował jej wytłumaczyć, że to jest jego redakcja, że