Typ tekstu: Książka
Autor: Kowalewski Włodzimierz
Tytuł: Bóg zapłacz!
Rok: 2000
łapczywie, paluchami zajadali parówki. Musztardowy aromat po brzegi przenikał atmosferę.
"Jaki wygodny ten dzisiejszy świat, jaki przyjemny i sprawnie zorganizowany. Nawet na Królestwo Niebieskie nie trzeba wcale czekać, o nie. Można tam, ot, tak sobie zajrzeć od czasu do czasu, pójść jak do wesołego miasteczka".
Przypominał sobie odprasowane na sztywno, pachnące mydłem i krochmalem niedziele dzieciństwa. Dni nie do zniesienia. Słońce świeciło inaczej niż zwykle, zmiękczało krajobraz opustoszałego podwórka, wygładzało kontury domów, otaczający świat czyniło oficjalnym i nieswoim. Jeżeli padał deszcz, to był to deszcz uroczysty, cieplejszy niż zwykle, i miał mdły smak. Nie można było normalnie, jak co dzień, wylecieć
łapczywie, paluchami zajadali parówki. Musztardowy aromat po brzegi przenikał atmosferę.<br>"Jaki wygodny ten dzisiejszy świat, jaki przyjemny i sprawnie zorganizowany. Nawet na Królestwo Niebieskie nie trzeba wcale czekać, o nie. Można tam, ot, tak sobie zajrzeć od czasu do czasu, pójść jak do wesołego miasteczka".<br>Przypominał sobie odprasowane na sztywno, pachnące mydłem i krochmalem niedziele dzieciństwa. Dni nie do zniesienia. Słońce świeciło inaczej niż zwykle, zmiękczało krajobraz opustoszałego podwórka, wygładzało kontury domów, otaczający świat czyniło oficjalnym i nieswoim. Jeżeli padał deszcz, to był to deszcz uroczysty, cieplejszy niż zwykle, i miał mdły smak. Nie można było normalnie, jak co dzień, wylecieć
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego