matka <br>Adeli podrzucała w górę Jasia i wołała: - Hopaj, <br>synku, hopaj! <br><br>Tylko jedna Adela stała nieruchomo, zapatrzona w tarninę. <br><br><br>Tak się na nią zapatrzyła, że jakby o całym <br>świecie zapomniała. Że niby to takie delikatne (tylko <br>dmuchnąć, a pofrunie!) i takie puszyste, i takie białe, <br>i takie niby to nie pachnące, a przecież pachnące <br>(jakąś wodą czy miodem, czy czymś...) <br><br>- Cóżeś ty się tak zagapiła jak cielę <br>na malowane wrota? - zdziwiła się matka. <br><br>I Adela zawstydziła się. <br><br>Nazajutrz jednak, ledwie wstała, zanim się jeszcze ubrała, <br>zmieniła wodę tej tarninie. <br><br>Ale na drugi dzień kwiatki zaczęły oblatywać. <br><br>A na trzeci dzień Jasińska