ruszyłam jeszcze dalej, do schodków, które zaczynały się na końcu werandy. A potem zeszłam po nich, licząc stopnie dotknięciami stóp, i...<br>- I...? Czemu płaczesz? <br>I... stanęłam na piasku.<br><br><tit>La Isla Bonita</><br>Łaskotał go czubek nosa i prawa brew, więc na sekundę rozchylił powieki i znurkował wzrokiem prosto w środek ciemnej, pachnącej, kędzierzawej chmury. Załaskotało go jeszcze mocniej, aż kichnął. Chmura włosów omiotła mu twarz, uniosła się jak kurtyna i zniknęła. Zoe obróciła się i przykleiła swój nos do nosa Anglika. Patrzył teraz w jej oczy, ciepłobrązowe, o migdałowym wykroju i ani trochę nie zaspane. Zoe musiała się obudzić już dawno, ale