i okocimiu tylko się słyszało legendy, jakie one wspaniałe, prawie jak heineken z pewexu, nie?<br>Nieposkromione pragnienie kobiecego towarzystwa pchało mnie w stronę koleżanek z klasy. Wieczorami przychodziłem do Anki, Bożeny, Jolki. Były nieładne i sympatyczne, uwielbiały długie rozmowy, znały się na dowcipach i dużo czytały. W ich ciepłych pokojach, pachnących świeżo upraną wełną, paliły się małe lampki albo zwieszały nastrojowe abażury, jedną ścianę zajmowały doniczki z begoniami i paprociami wetknięte w kwietniki z czarnego drutu, drugą zwykle biblioteczka, rzędy kolorowych grzbietów za szkłem. Kawa "Orient" parowała znad włocławskich fajansów, zeszyt od matmy, pretekst wizyty, leżał nietknięty, a my siedzieliśmy do