ci jest, Szymek, chodź ino.<br> Od stołu podniósł się siedmioletni Szymek w obszernej kapocie o podwiniętych kilkakrotnie rękawach. Nie sprawiał wrażenia chorego. Ciekawie przyglądał się gościowi.<br> - Co ci jest, Szymek? Głowa boli, brzuch? - pytała Marta.<br> - Pobili go, ledwie nie ubili, psiawiary. O, proszę!<br><br> Matka odchyliła głowę chłopaka, odsunęła grzywkę. Włosy pachniały naftą, były tłuste. Pod grzywką czerniał siniak. Marta zorientowała się, że nic tu nie ma do roboty i chyba ci ludzie chcą ją wciągnąć w im tylko wiadomą grę. Nie dała nic poznać i troskliwie wypytywała o okoliczności powstania guza.<br> - Ady, jak się między bandą żyje, to bezpieczeństwa ni mo