przedni tytoń nieczuły, pletwy nie wyciągnął, patrzył w jakiś punkt na ścianie, lekko posapując. "Drugi aproposiak. Apropos defakto czy można za darmo" - odezwała się Tłusta wskazując na mnie pazurem, przysunęli się z krzesłami do mnie Wiatorowie, bratem w człowieczeństwie im byłem wobec potworów, a ja papierosa kolejno za Wandą z paczki wyłuskałem i rzekłem do Tłustej tonem perswazji "nie pierdol", zastygły twarze inżynierostwa, a potem tiki zaczęły po nich biegać, podejrzenie wkradło się w ich umysły, czy nie jestem przypadkowo pół magistrem, a pół potworem, bo jakże to - myślał inżynier (jak mi później wyznał) - słowem tak ciężkim bez żenady rzucać? "Wreszcie