Typ tekstu: Książka
Autor: Breza Tadeusz
Tytuł: Urząd
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1960
o nich opowiadał. Przypomniałem sobie parę nazw, które ojciec najczęściej wspominał. Pan Campilli przytakiwał tym nazwom: "Doskonała! - mówił - doskonała!" Uspokoił się, z czoła zniknęły zmarszczki. Ojciec mój, amator włoskich restauracji, choć też w tym ujęciu wiązał się z dawnymi czasami, musiał obudzić w Campillim weselsze skojarzenia. Rozpogodził się, wybór jego padł na pierwszy z wymienionych przeze mnie lokali. Zadzwonił na służącego, że wychodzi. Ale kiedy ten zniknął za drzwiami do poczekalni, pan Campilli sięgnął po kopertę na biurku, którą, widać przygotował przed moim Przyjściem.
- Weź to - rzekł. - Mam stare rachunki z twoim ojcem. Nie krępuj się więc.
Nie miał. Wiedziałem o
o nich opowiadał. Przypomniałem sobie parę nazw, które ojciec najczęściej wspominał. Pan Campilli przytakiwał tym nazwom: "Doskonała! - mówił - doskonała!" Uspokoił się, z czoła zniknęły zmarszczki. Ojciec mój, amator włoskich restauracji, choć też w tym ujęciu wiązał się z dawnymi czasami, musiał obudzić w Campillim weselsze skojarzenia. Rozpogodził się, wybór jego padł na pierwszy z wymienionych przeze mnie lokali. Zadzwonił na służącego, że wychodzi. Ale kiedy ten zniknął za drzwiami do poczekalni, pan Campilli sięgnął po kopertę na biurku, którą, widać przygotował przed moim Przyjściem.<br>- Weź to - rzekł. - Mam stare rachunki z twoim ojcem. Nie krępuj się więc. <br>Nie miał. Wiedziałem o
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego