usta.<br>Już nic nie mówiła. Objęła go również, obróciła się na bok i przytuliła do swego - ciepłego przez sukienkę - ciała. Oddawała mu pocałunki gorącymi, szeroko otwartymi, wilgotnymi ustami. Jej oddech miał zdrowy, młody zapach. Półprzytomna, nie hamowała ręki Lucjana. Gładził ją po nagich, aksamitnie miękkich lędźwiach. Uścisnął pełną ręką wypukły pagórek jej łona i ze skowytem wsunął się między wzniesione do góry kolana. Natrafił na miękki, delikatny opór, potem wszedł w nią dygocąc cały i trwał tak, poruszając się, a jej dłonie przyciskały go za biodra. <page nr=86> Stało się. Rozkosznie zmęczony, nakrywał ją sobą, z głową wtuloną między piersi. Było już ciemno