Typ tekstu: Książka
Autor: Gałczyński Konstanty Ildefons
Tytuł: Poezje
Rok wydania: 1994
Lata powstania: 1928-1953
podchwytuje popularną strofę):
Jesień. De facto jesień.
Hej, jesień...

Ireneusz Indyjski
(rozkładając ręce):
I te rzeczy.

Publiczność:
(wyprzęga konie z karety Indyjskiego i wynosi go na rękach, co
automatycznie skraca koncert o 45 minut)

Wacław Zagajewicz:
Ja wiem, że ja państwa nudzę. Ale (ach!) takie jest moje życie. Śmiej
się, pajacu.
(bije się po głowie pustą karafką, co Publiczność, nie rozumiejąca
Sztuki, przyjmuje za numer programu. Zagajewicz bisuje kilkakrotnie, aż
pęka karafka i następuje wszechświatowa konsternacja)

Orkiestra:
Ostatni promień słońca zgasł.
Już widzę cię ostatni raz.
Pod twym balkonem stoję niemy.
Wichura dmie. Opada rtęć.
Niezgorszy byłby ze mnie zięć.
Niestety
podchwytuje popularną strofę):<br> Jesień. De facto jesień.<br> Hej, jesień...<br><br>Ireneusz Indyjski<br>(rozkładając ręce):<br> I te rzeczy.<br><br>Publiczność:<br>(wyprzęga konie z karety Indyjskiego i wynosi go na rękach, co<br>automatycznie skraca koncert o 45 minut)<br><br>Wacław Zagajewicz:<br> Ja wiem, że ja państwa nudzę. Ale (ach!) takie jest moje życie. Śmiej<br>się, pajacu.<br>(bije się po głowie pustą karafką, co Publiczność, nie rozumiejąca<br>Sztuki, przyjmuje za numer programu. Zagajewicz bisuje kilkakrotnie, aż<br>pęka karafka i następuje wszechświatowa konsternacja)<br><br>Orkiestra:<br> Ostatni promień słońca zgasł.<br> Już widzę cię ostatni raz.<br> Pod twym balkonem stoję niemy.<br> Wichura dmie. Opada rtęć.<br> Niezgorszy byłby ze mnie zięć.<br> Niestety
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego