No! - potrząsał kudłatym karkiem. - Jesteś <br>niemowa?<br>- Może to i lepiej - przyjrzał się psu uważnie. - Jakbyś <br>gadał z gospodynią, dawno by nas obu załatwiła odmownie. <br>I kto by cię dokarmiał, co? Takimi, bracie, pierwszorzędnymi <br>ciastkami. Dwa złote pęczek. Wiesz, ile już przeżarłeś? <br>Czternaście razy cztery, wyższa matematyka, a normalnie <br>mówiąc, siedem pak fajek z resztą na zadatek ósmej. <br>Nie wymawiam ci, już nie palę, ale wiedz, co żresz. Na <br>zdrowie. - Wytrzepał spodnie i oparł się plecami <br>o budę. Pies stanął nad nim i piszczał jak szczeniak.<br>- Frajerze - powiedział wolno Adam. - Zmień <br>ton. Nie do twarzy ci z taką niedorosłą mutacją. <br>I od