Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
rówrnież wuj Benedykt, a ponieważ wspomnienie Lublina rychło zatarło się w naszej pamięci, witaliśmy go z prawdziwą radaścią. Był zawsze wesoły, obsypywał nas podarunkami, a w dodatku zabierał mnie na obiad do hotelu "Continental", gdzie mogłem wybierać z karty wszystko, na co miałem ochotę. Po kilku dniach wyjeżdżał z ogromną paką owoców w cukrze od Bałabuchy, które śtanowiły słynny kijowski specjał.

Kijów to miasto górzyste, o stromych ulicach, zjazdach, zaułkach...

Z naszego domu na Wielkiej Włodzimierskiej schodziliśmy niemal codziennie po zakupy ulicą Sofijewską w dół na plac Dumski, gdzie mieścił się najlepiej zaopatrzony sklep kolonialny Torlina. Stamtąd otwierała się perspektywa na
rówrnież wuj Benedykt, a ponieważ wspomnienie Lublina rychło zatarło się w naszej pamięci, witaliśmy go z prawdziwą radaścią. Był zawsze wesoły, obsypywał nas podarunkami, a w dodatku zabierał mnie na obiad do hotelu "Continental", gdzie mogłem wybierać z karty wszystko, na co miałem ochotę. Po kilku dniach wyjeżdżał z ogromną paką owoców w cukrze od Bałabuchy, które śtanowiły słynny kijowski specjał.<br><br>Kijów to miasto górzyste, o stromych ulicach, zjazdach, zaułkach...<br><br>Z naszego domu na Wielkiej Włodzimierskiej schodziliśmy niemal codziennie po zakupy ulicą Sofijewską w dół na plac Dumski, gdzie mieścił się najlepiej zaopatrzony sklep kolonialny Torlina. Stamtąd otwierała się perspektywa na
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego