przeszłość, nieco lekkomyślną, dobrze sprzedać. Robił interesy, wyciskał dochody, zasłaniając się szlachetnymi słowami, że dla Indii trzeba pracować w pocie czoła, rozbudowywać przemysł, budziły się w nim zapędy wodzowskie, umiał pomnażać pieniądze, rozgrzeszał się, gdy je innym wydzierał. Póki tkalnie należały do Anglików, zwalczał ich ostro, wszystkimi środkami. Kiedy zgromadził pakiety akcji, przejął mienie cudzoziemców, wcale go nie raziło, że postępuje tak samo jak kolonizatorzy.<br>- Jestem Hindusem, jestem synem tego kraju, nie żadnym przybyszem - tłumaczył Istvanowi - to zasadnicza różnica. Może niedługo przyjdzie i na was kolej - zezwalał melancholijnie. - Dobierzcie się do władzy, tak, wy, komuniści, a fabryki już będą stały... Przyjdziecie