idea. Ciepłe dotknięcie przyjaznego uczucia, dodające otuchy. Już wiedziałem, co zrobię. Markotny chłopak, zaplątany w malowaną pułapkę, na oczach zgromadzenia zmienił się w niedużego, białego smoka. Nie dotykając posadzki "przeleciał" nad labiryntem i w elegancki sposób wylądował u celu. Przybrałem znów własną postać. Nikt nie protestował, gdy rozwijałem wzorzysty materiał pakunku. Wewnątrz znajdowała się księga. Oprawna w skórę, gruba na szerokość dłoni, z kantami zabezpieczonymi mosiężnymi blaszkami, spięta klamrą. Jak ta, która była w posiadaniu Płowego. Diariusz, gdzie mag spisuje najważniejsze fragmenty swego życia. Osiągnięcia i porażki.<br>Na księdze leżała złożona szarfa, jaką przewiązuje się tunikę.<br>"Błękit maga" - pomyślałem, biorąc ją