litość. <br>- Ale nie wszystkie - mówił - mają takie matki nieszczęśliwe. Wierz mi, Marciu, wierz ojcu: ona jest bardzo nieszczęśliwa... Nie trzeba jej martwić <br>Odwracał głowę. Milczał. Potem zaczynał dowcipkować, żeby małą zabawić, proponował wyścigi, chowanki... Często jeździli za miasto i tam harcowali jak dwoje dzieciaków. Kiedy Marta przytulała do twarzy ojca pałający policzek, triumfował: <br>- Widzisz, widzisz, jak wesoło! I będzie jeszcze tobie wesoło, dziecko drogie, życie przed tobą długie, nabawisz się, natowarzyszysz do woli. <br>Nieszczęście Róży stało się między Martą a światem. Nie umiała go pojąć. Historia braciszka i jej własnego - kiedyś - dyfterytu wyglądała na hieroglif, który nie wiadomo, co oznacza. Babka