oknem drzew ukazywały się na szybie, siadała na łóżku i patrząc rozszerzonymi źrenicami w ścianę - mówiła: - Nie pozwolili mi spać, przez dwa lata nie spałam ani jednej nocy. Przychodzili po mnie każdej nocy, świecili mi w twarz. Zadawali pytania bez końca, mówili, mówili... - Jej głos załamywał się w szlochu, wilgotne palce zaciskały się wokół moich dłoni i wiedziałam, że jej wątłe ciało drży pod trzema kocami, które na nią narzuciłam. Siedząc z podkurczonymi nogami na jej łóżku, szeptałam kojące zaklęcia, dokąd jej łkania nie <page nr=79> milkły, dokąd nie cichła zupełnie. Wracałam do swojego łóżka, przeważnie jednak zanim zdążyłam zasnąć, ona jak gdyby