Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
muszę tyrać, jak starczy czasu, to przylecę.
- A wy? - zwrócił się Łapa do pozostałych.
- Jasne, przyjdziemy - skwapliwie szepnął Kaziuk.
- Broni nie mamy - powiedział Kajaki.
- To będzie po amerykańsku.
- Jak?
- Zobaczysz.
- A jeżeli...
- Czy ja pytałem o coś? Może prosiłem, żebyś japą kłapał?
- Masz, sztachnij się - rzekł Polek do Łapy.
- Nie palę.
- Od kiedy?
- Kiedy byli Szwedy.
- Dowódca rzucił palenie od trzech dni - wyjaśnił Kaziuk.
- Wola, pojmujesz? - dodał Łapa.
- A jeśli przegramy? - niepokoił się Kajaki. Łapa spojrzał z pogardą, nie racząc odpowiedzieć. Zgnietli niedopałki w suchym siwym mchu i leżeli chwilę bezradnie, przemagając czad nikotyny. Kajaki łykał ostrożnie ślinę, z rozwartymi szeroko
muszę tyrać, jak starczy czasu, to przylecę.<br>- A wy? - zwrócił się Łapa do pozostałych.<br>- Jasne, przyjdziemy - skwapliwie szepnął Kaziuk.<br>- Broni nie mamy - powiedział Kajaki.<br>- To będzie po amerykańsku.<br>- Jak?<br>- Zobaczysz.<br>- A jeżeli...<br>- Czy ja pytałem o coś? Może prosiłem, żebyś japą kłapał?<br>- Masz, sztachnij się - rzekł Polek do Łapy.<br>- Nie palę.<br>- Od kiedy?<br>- Kiedy byli Szwedy.<br>- Dowódca rzucił palenie od trzech dni - wyjaśnił Kaziuk.<br>- Wola, pojmujesz? - dodał Łapa.<br>- A jeśli przegramy? - niepokoił się Kajaki. Łapa spojrzał z pogardą, nie racząc odpowiedzieć. Zgnietli niedopałki w suchym siwym mchu i leżeli chwilę bezradnie, przemagając czad nikotyny. Kajaki łykał ostrożnie ślinę, z rozwartymi szeroko
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego