Typ tekstu: Książka
Autor: Grynberg Henryk
Tytuł: Drohobycz, Drohobycz
Rok: 1997
za nami.

Zamiast do Jasła i Krosna, przywieźli nas do Płaszowa. Goeth na nas czekał na koniu, w milczeniu oglądał towar. Podeszli więźniowie po nasze bagaże i ojciec spytał: men harget du? Nie, już nie zabijają. Już zabrali Goethowi licencję, mieli pod ręką Auschwitz. Ale ordnerzy i starsi więźniowie bili pałkami. Pani Hilewiczowa z Krakowa, w zgrabnym kostiumie, w butach z cholewami, pejczem poganiała kobiety, prędzej, pizdy weneckie, tu nie Drohobycz! Prędzej, buce! - wołał pan Hilewicz, szef lagru męskiego. Przed wejściem do łaźni podchodzili do nas szakale, daj, co masz, ja ci zwrócę połowę, a tak ci wszystko zabiorą. Ludzie dawali
za nami. <br><br>Zamiast do Jasła i Krosna, przywieźli nas do Płaszowa. Goeth na nas czekał na koniu, w milczeniu oglądał towar. Podeszli więźniowie po nasze bagaże i ojciec spytał: men harget du? Nie, już nie zabijają. Już zabrali Goethowi licencję, mieli pod ręką Auschwitz. Ale ordnerzy i starsi więźniowie bili pałkami. Pani Hilewiczowa z Krakowa, w zgrabnym kostiumie, w butach z cholewami, pejczem poganiała kobiety, prędzej, pizdy weneckie, tu nie Drohobycz! Prędzej, buce! - wołał pan Hilewicz, szef lagru męskiego. Przed wejściem do łaźni podchodzili do nas szakale, daj, co masz, ja ci zwrócę połowę, a tak ci wszystko zabiorą. Ludzie dawali
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego