Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
pakuły kęp leszczynowych. Tylko Polek i Kajaki zostali pod dębem.
- Co, pójdziemy? - spytał Polek.
- Zaraz, poleżę sobie chwilę - rzekł niedbale Kajaki i skrzywił się boleśnie, próbując przełknąć ślinę.
- Drefisz?
- A guza?!
- Oni takie konie wyżarte, jak nam dosuną, to będzie kałakutas. Kajaki milczał.
- Ja trochę nawalam.
- I ja, jedry ich pałki - przyznał się wreszcie Kajaki. - Co on mówił, że po amerykańsku?
- Nie wiem.
- Wolałbym po staremu: na gruzałki, na kamienie albo na dziażki. Zza drzew ukazał się wolno i statecznie idący Zenuś. W lewej ręce niósł teczkę błyszczącą niklami, w prawej trzymał bukiet leśnych kwiatów. Udawał, że nie dostrzega wylegujących się
pakuły kęp leszczynowych. Tylko Polek i Kajaki zostali pod dębem.<br>- Co, pójdziemy? - spytał Polek.<br>- Zaraz, poleżę sobie chwilę - rzekł niedbale Kajaki i skrzywił się boleśnie, próbując przełknąć ślinę.<br>- Drefisz?<br>- A guza?!<br>- Oni takie konie wyżarte, jak nam dosuną, to będzie kałakutas. Kajaki milczał.<br>- Ja trochę nawalam.<br>- I ja, jedry ich pałki - przyznał się wreszcie Kajaki. - Co on mówił, że po amerykańsku?<br>- Nie wiem.<br>- Wolałbym po staremu: na gruzałki, na kamienie albo na dziażki. Zza drzew ukazał się wolno i statecznie idący Zenuś. W lewej ręce niósł teczkę błyszczącą niklami, w prawej trzymał bukiet leśnych kwiatów. Udawał, że nie dostrzega wylegujących się
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego