Typ tekstu: Książka
Autor: Uniłowski Zbigniew
Tytuł: Wspólny pokój
Rok wydania: 1976
Rok powstania: 1932
palto i wyszedł. Bednarczyk przestał pisać i podszedł do Lucjana.
- Powinien pan dużo tłuszczów jeść.
- Tak, powinienem.
- Myśli pan, że ja nie mam suchot? Hee... ja się tak męczę, jak idę po schodach, albo w nocy to mi tak nieraz duszno. Mnie wojsko trochę podleczyło, ale teraz znowuż.
- Męczy się pan z powodu tuszy, a co do duszności, to tutaj każdemu jest duszno, a zwłaszcza w nocy.
- Akurat jak ja jestem tłusty, nalany jestem i tyle. Mam bardzo delikatną budowę. Wrażliwy taki jestem.
Zygmunt oderwał wzrok od książki.
- Okropnie... ty byku. On jest wraż1iwy, ale na kawał boczku. Delikatny... bizun, psiakrew
palto i wyszedł. Bednarczyk przestał pisać i podszedł do Lucjana.<br>- Powinien pan dużo tłuszczów jeść.<br>- Tak, powinienem.<br>- Myśli pan, że ja nie mam suchot? Hee... ja się tak męczę, jak idę po schodach, albo w nocy to mi tak nieraz duszno. &lt;page nr=193&gt; Mnie wojsko trochę podleczyło, ale teraz znowuż.<br>- Męczy się pan z powodu tuszy, a co do duszności, to tutaj każdemu jest duszno, a zwłaszcza w nocy.<br>- Akurat jak ja jestem tłusty, nalany jestem i tyle. Mam bardzo delikatną budowę. Wrażliwy taki jestem.<br>Zygmunt oderwał wzrok od książki.<br>- Okropnie... ty byku. On jest wraż1iwy, ale na kawał boczku. Delikatny... bizun, psiakrew
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego