Typ tekstu: Książka
Autor: Grochowiak Stanisław
Tytuł: Seans
Rok: 1997
rękę, a ty niezręcznie przełożyłeś do lewej kwiaty i uścisnąłeś mi dłoń; niby ciepło, ale jakiegoś diabła miałeś w oku.
- Cieszę się, że cię tu widzę i że - uśmiechnąłeś się - stara miłość nie rdzewieje; mieszkasz u niej?
Nachyliłeś się konfidencjonalnie i poczułem ostry zapach męskich perfum; płaszcz, który, pełniąc honory pana domu, powiesiłem do szafy, też był nimi przesiąknięty.
- Tak, Michał, w zeszłym roku rozwiodłem się.
Chciałem powiedzieć ci w krótkich słowach, jak było, ale nie zdążyłem, bo właśnie zjawiła się Lenka; bezpretensjonalnie w dżinsach i swetrze, tylko z włosami zrobiła jakąś faramuśność - podkręciła grzywkę i przyciemniła w niej kilka pasemek.
Blask
rękę, a ty niezręcznie przełożyłeś do lewej kwiaty i uścisnąłeś mi dłoń; niby ciepło, ale jakiegoś diabła miałeś w oku.<br>- Cieszę się, że cię tu widzę i że - uśmiechnąłeś się - stara miłość nie rdzewieje; mieszkasz u niej?<br>Nachyliłeś się konfidencjonalnie i poczułem ostry zapach męskich perfum; płaszcz, który, pełniąc honory pana domu, powiesiłem do szafy, też był nimi przesiąknięty.<br>- Tak, Michał, w zeszłym roku rozwiodłem się.<br>Chciałem powiedzieć ci w krótkich słowach, jak było, ale nie zdążyłem, bo właśnie zjawiła się Lenka; bezpretensjonalnie w dżinsach i swetrze, tylko z włosami zrobiła jakąś faramuśność - podkręciła grzywkę i przyciemniła w niej kilka pasemek.<br>Blask
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego