Typ tekstu: Książka
Autor: Bojarska Teresa
Tytuł: Świtanie, przemijanie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1980
pewno dałby mi konia - poparła go pani Krysia.
- Ale ja nie dam - zdecydował Surma. - Chcecie uciekać, proszę. Załadujcie plecaki, weźcie trochę żywności, osobiste drobiazgi. Konie zostaną w Maleniu. Przyjdzie wiosna, trzeba będzie z orką, z siewami, czym wyjadą w pole? Bez sprzężaju?
- Pan chce siać dla bolszewików? - uniosła wysoko brwi pani Ina. Patrzyła na Surmę bardziej zdumiona niż zgorszona.
- Nieważne, dla kogo. Idzie wiosna, mróz zelżeje, wywieziemy obornik, przyorze się. Chleb zawsze potrzebny. Ziemi się nie oszuka. Ona czeka, co jej należne, weźmie i urodzi, inaczej będzie głód.
- Czyj głód? Tych tu? - złościł się Andrzej. - Konie wezmę, z pana pozwoleniem albo
pewno dałby mi konia - poparła go pani Krysia.<br> - Ale ja nie dam - zdecydował Surma. - Chcecie uciekać, proszę. Załadujcie plecaki, weźcie trochę żywności, osobiste drobiazgi. Konie zostaną w Maleniu. Przyjdzie wiosna, trzeba będzie z orką, z siewami, czym wyjadą w pole? Bez sprzężaju?<br> - Pan chce siać dla bolszewików? - uniosła wysoko brwi pani Ina. Patrzyła na Surmę bardziej zdumiona niż zgorszona.<br> - Nieważne, dla kogo. Idzie wiosna, mróz zelżeje, wywieziemy obornik, przyorze się. Chleb zawsze potrzebny. Ziemi się nie oszuka. Ona czeka, co jej należne, weźmie i urodzi, inaczej będzie głód.<br> - Czyj głód? Tych tu? - złościł się Andrzej. - Konie wezmę, z pana pozwoleniem albo
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego