nogi oplotła rękami, żeby jej się znów nie rozsunęły.<br> - A mnie Sulka - powiedziała wyniośle. - Piotr, Piotruś, Piotrusiek -<br>powtórzyła to moje imię w różnych możliwych zdrobnieniach, jakby się<br>nim bawiąc. - Ale tu ci będą mówić Pietrek albo ty najduchu, albo ty<br>Żydzie. Dadzą ci tu wciry, o, zobaczysz. Przestaniesz być taki<br>paniczyk. Każą ci krowy paść. A podrośniesz, wsadzą ci kosę w rękę i<br>koś. Tu się nie je za darmo, nie śpi za darmo, nie oddycha za darmo.<br>Paniczyk - zaśmiała się drwiąco - paniczyk - jeszcze głośniej się<br>zaśmiała. Znów odrzuciła tę gęstwę włosów na plecy, lekko odchylając<br>się ku słońcu. I słońce