chodzi o ślepą kiszkę, i orientowałem się, że operujemy genitalia. Dyrektor wciąż grzebał się w jajnikach, z początku z prawej, potem i z lewej strony. Byłem bardzo zmęczony i z trudem trzymałem się na nogach. Pamiętam, jak dyrektor krzyknął raz jeszcze, ale to na cały głos:<br>- Ile minut?!<br>- Trzydzieści pięć, panie dyrektorze.<br>"Docent rzucił okiem na miarowo poruszające się piersi chorej i powiedział:<br>- O, można...<br>- Dodać eteru! - rozkazał dyrektor. A potem, jakby znużony i roztrzęsiony jednocześnie, ostatnim wysiłkiem zawołał, aż mi ciarki przeszły po ciele:<br>- Obetrzeć nos!<br>"Rozumiałem, o co mu chodzi, ale przeraziłem się, czy zrozumie to sanitariusz .<br><page nr=105><br> Mógł przecież rzucić