wielkim pysku, którego panienka trzymała jak asa w rękawie. Wizytom towarzyszyły nerwy i frustracja - tylko przy powitaniu facet miał okazję, żeby się <orig>przyślinić</> do wierzchu dłoni panienki, potem mógł już tylko wspominać. Pościskać się można było tylko w tańcu i to też samymi opuszkami palców. Ściskanie w altanie, jak wierzyły panienki, ze strony sił nadprzyrodzonych groziło burzą i gromami, zaś ze strony sił przyrodzonych (ojciec i brat) linczem, a nawet ślubem. Amator nie wykazywał więc inicjatywy, panience ze strachu język stawał kołkiem; trudno, żeby się w takim stanie zachwycali głębiami swojej osobowości. Pozostawał im więc tylko czysty, prymitywny seks, ale rzadko