z okazanego mu przez Jarmuntowicza zaufania Dopiero kiedy już zasiedli nad piwem w ogródku niewielkiej oberży, podchorąży ozwał się ściszonym, a jakimś twardym głosem, jakby do sedna rzeczy przechodząc, a sens właściwy wyjmując z poprzednich napomknień, uwag i niedomówień.<br>- Dobrze się komuś udało powiedzieć, że Rosja z Polską pod jednym panowaniem, niby: cesarstwo z naszym Kongresowym Królestwem - są to jakoby dwa przez jednego człowieka w jednym worku niesione garnki z których jeden żelazny, drugi zasię gliniany...<br>- Juści, gliniany to Polska... - ośmielił się Kazimierz.<br>- Tak ono wypada, prawdziwie!... Otóż, żeby jeden od drugiego, niby owe garnki, zgnieciony nie był i w skorupy