Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
przez
uchylone drzwi na korytarz.
Kręcił skwapliwie głową, jakby chciał dorzucić swoje trzy grosze, coraz wyraźniej
zniecierpliwiony.
Więc skorzystał żwawo z chwili ciszy, ledwie markiz skończył
swoją diatrybę.
Po całej serii gwałtownych eksplozji dziadulo wyładował się na
tyle, że mógł z przymilnym uśmieszkiem wyłuszczyć dość zrozumiale, po
co zawitał.
- Dałby papieroska?...
Kiedy go otrzymał, mrużąc łakome oczka spytał jak zwykle: - Dałby
dwa?...

Kiedy miał już dwa, jak zwykle żadnego nie zapalił, tylko
skwapliwie schował do przepastnej kieszeni zielonego chałata na
imperatorską miarę, w którym dziadulo niknął po same pięty, zamiatając spodem
lino!eum.
Na koniec uśmiechnąwszy się do mnie chytrusieńkimi oczętami
przez<br>uchylone drzwi na korytarz.<br> Kręcił skwapliwie głową, jakby chciał dorzucić swoje trzy grosze, coraz wyraźniej <br>zniecierpliwiony.<br> Więc skorzystał żwawo z chwili ciszy, ledwie markiz skończył<br>swoją diatrybę.<br> Po całej serii gwałtownych eksplozji dziadulo wyładował się na<br>tyle, że mógł z przymilnym uśmieszkiem wyłuszczyć dość zrozumiale, po<br>co zawitał.<br> - Dałby papieroska?...<br> Kiedy go otrzymał, mrużąc łakome oczka spytał jak zwykle: - Dałby<br>dwa?...<br> &lt;page nr=220&gt;<br> Kiedy miał już dwa, jak zwykle żadnego nie zapalił, tylko<br>skwapliwie schował do przepastnej kieszeni zielonego chałata na<br>imperatorską miarę, w którym dziadulo niknął po same pięty, zamiatając spodem <br>lino!eum.<br> Na koniec uśmiechnąwszy się do mnie chytrusieńkimi oczętami
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego