że nie odróżniałem honoru od blotki. Może dlatego, że jesienią jestem bardziej rozstrojony, wpadam w melancholię...<br>Völlinger, nie czekając na reakcję Mocka, wstał, kiwnął mu głową, otworzył drzwi szynku i wszedł w wichurę, deszcz i mgłę, która powoli spowijała melancholijne miasto.<br><br>Wrocław, wtorek 29 listopada, <br>godzina piąta po południu <br>Smugi papierosowego dymu obracały się powoli w słupie światła padającego z projektora. Na ekranie najpierw pojawił się napis "Rozstrzeliwanie szpiegów rosyjskich", a potem rząd ludzi w białych rubaszkach. Wszyscy mieli związane ręce. Biegli, podrygując nogami w przyspieszonym tempie. W podobnym rytmie poruszali się żołnierze w pikielhaubach. Popychali więźniów kolbami w stronę niskiej