jest to, dzieci boże, zawiedzie was, dokąd tylko chcecie. Wzniesie ponad ziemię.<br>Mimo że nienawidzę ciemności, małych, ciasnych pomieszczeń, ogarnia mnie rodzaj euforii. Nie, nie mam klaustrofobii, ale lubię, by zawsze w pomieszczeniu było okno, telewizor, lustro bądź monitor. Teraz czuję, że mogę iść tam w czeluść.<br>Ból już nie paraliżuje. Nagle z ciemności wychylają się dwie postaci. Podchodzą bliżej. Faceci ubrani w dresy. Bez słowa podchodzą do mnie, jeden przystawia mi do szyi nóż sprężynowy, drugi przeszukuje kieszenie. Zabierają komórkę, drobne, parę drobiazgów, nawet list od ojca, na szczęście nie są rozgarnięci i nie rewidują mnie zbyt fachowo, forsę mam