dać. Przeciwnie, robiła wszystko, by mnie raczej zniechęcić. Czy mogła była zakładać, że właśnie takie podejście wobec mojej osoby przyniesie taki skutek? Mało prawdopodobne. A zatem - o co jej szło? Co nią powodowało?<br>W gorączce myślenia o tym, przebiegłem w wyobraźni odmienny rozwój wypadków (jak gdyby to był wariant, którego partner nie zagrał): mianowicie, odkrywszy moje umiejętności, skupia na mnie uwagę, otacza szczególną opieką, a nawet zaczyna mnie szkolić w tak zwanym trybie specjalnym czy indywidualnym (jak robił to, na przykład, nauczyciel fizyki z "geniuszem" Rożkiem Goltzem). Wyróżnia mnie, krótko mówiąc, i czyni swym faworytem. - Co wtedy by się działo? - Wywyższony