nazwiska zniknęły z wszystkich środków masowego przekazu. Zostali skazani na białą śmierć. Na zapomnienie. Pisarze okazali się złem koniecznym. Nie można było zakazać Związkowi działalności, ale poświęcano nam szczególną uwagę. Wszystko, co drukowano, znajdowało się pod lupą cenzora. Zarządy oddziałów, wybierane na walnych zgromadzeniach, nie miały łatwego życia. Podstawowe organizacje partyjne, tak zwane POP-y, istniejące przy każdym oddziale, pilnowały, aby odpowiednia ilość członków PZPR znalazła się w zarządzie.<br>Przed zebraniami przygotowywano listy kandydatów, które zobojętniałe już od lat środowisko przyjmowało bez większych zastrzeżeń. Swoi, oddani ludzie mieli strzec przed "nieodpowiedzialnymi uchwałami" i "nieobliczalnymi wystąpieniami". Na szczęście w Krakowie wszelkie zebrania