z kabury, rzuciłem go w krzaki. Po co ryzykować. Jego telefon komórkowy schowałem do kieszeni. <br>- Gdzie masz kluczyki do samochodu? <br>- Są w stacyjce.<br>Rzeczywiście, silnik pracował. Pracownicy tajnych służb, jako chyba jedyni obywatele w tym kraju, wolni byli od obaw, że ktoś ukradnie im auto. <br>- Wsiadaj z przodu i zapnij pas - powiedziałem.<br>Ból rozkleił go, gmerał jedną ręką przy zatrzasku pasa, nie mógł sobie z nim poradzić. Albo udawał. <br><br>Wrzuciłem bieg i zjechałem na Wisłostradę. Zaraz za mostem Śląsko-Dąbrowskim, na tak zwanym Wybrzeżu Kościuszkowskim, wypatrzyłem zjazd nad samą Wisłę. Rampy prowadziły na zarośnięte krzakami, częściowo obetonowane nabrzeże, po zmroku odwiedzane