ten" dom, są jak "pasaże": każdy na niej i w nim jest gościem, przechodniem, który zatrzymuje się tu na chwilę, by odpocząć, wytchnąć, rzucony jakimś trafem, przypadkiem, jakimś zamachem historii. Na ten "dom-pasaż" nikt nie posiada papierów, którymi jako jedyny właściciel mógłby wylegitymować się przed światem; ten dom, jak "pasaż" jest własnością wielu istnień, które przepłynęły przez niego, odciskając swoje mniej lub bardziej widoczne ślady w murach, fragmentach drogi, w genach drzew pielęgnowanych setkami lat.<br>Lipcowy księżyc podskoczył ku górze, za oknem ścichło łopotem ćmich skrzydeł.<br><q>- Później, po tej całej Syberii, jak wróciłam w '46, to jeszcze trochę pomieszkaliśmy w