Przeważnie zastawał Martę samą. Zagadywał o Surmę, siadał na krześle, niby czekał na kierownika. Nie wychylała nosa z ksiąg. Była zajęta albo taką udawała. Kacperczak nie przejmował się. Wiódł monolog, jakby mu było obojętne, czy go słuchają. Opowiadał o swoim dzieciństwie. Jałowym, zwykłym, jak dzieciństwo większości chłopskich dzieci. Pierwsze lata - pasionka ojcowej krowy, aby nie chodziła za stadem na odłogi. Wybieranie trawiastych przydróżków i rowów. Niedługo tego było, musiał iść z posyłką. Może wcześniej niż rówieśnicy, bo w chałupie był jeden, więc ojciec bał się, że mu dziedzic wymówi. Matka odumarła go wcześnie. Zaraza była we wsi, nie wytrzymała gorączki. Dopiero