po dłuższym (udźwiękowionym) monologu wewnętrznym doszedł do wniosku, że autentyczny był jako dorastający chłopiec, że autentyczny był w rodzinnym miasteczku B., żył wówczas w zgodzie z samym sobą. Pojechał więc do miasteczka B. leżącego wśród głębokich lasów; w miasteczku nic się nie zmieniło, po rynku dalej chodziły kury, obyczaje były patriarchalne. Uszczęśliwiony Standard udał się do najstarszego mieszkańca, by pogawędzić z nim swobodnie, bez męczącego przyznawania racji. Ciosem było dla urzędnika stwierdzenie seniora miasteczka, że ich zgodne przekonania są dziełem ich ojców i dziadów. Antoni Standard zrozumiał, że nie ma ucieczki od powtarzania, zrozumiał, że nie przestanie być papugą. Rozpacz ta