mnie na nerki - powiedziała.<br>To były chore nerki, ale to był także strach, który przypełzał o zmroku i nie opuszczał jej, dokąd na sali nie robiło się zupełnie jasno. Codziennie, w chwilę po zgaszeniu światła, kiedy rozkołysane cienie rosnących za oknem drzew ukazywały się na szybie, siadała na łóżku i patrząc rozszerzonymi źrenicami w ścianę - mówiła: - Nie pozwolili mi spać, przez dwa lata nie spałam ani jednej nocy. Przychodzili po mnie każdej nocy, świecili mi w twarz. Zadawali pytania bez końca, mówili, mówili... - Jej głos załamywał się w szlochu, wilgotne palce zaciskały się wokół moich dłoni i wiedziałam, że jej wątłe